Dziś będzie post z dziedziny kulinarnej, chociaż z gotowaniem on nie ma nic wspólnego.
Jak można zobaczyć u mnie na stronie jedynym z celów jest wypróbowanie przeze mnie 1001 ciastek. Kocham słodkości, do kawy zawsze musi być u mnie coś słodkiego. Wiem, że cukier to zło ale łakomstwo wygrywa i póki co nie umiem nad nim zapanować. Z drugiej strony po co się ograniczać i zakazywać sobie coś co się lubi, skoro życie ma się jedno. Nawet jeśli będę żyła przez to krócej (chociaż nikt tego nie wie) warto czasem ryzykować.
Postanowiłam więc udokumentować wszystkie moje cele w miarę możliwości, bo wiadomo że nie wszystko się da sfotografować. Ciastka jednak jak najbardziej. Poszłam więc do Asdy i założyłam sobie ze będę próbować ciastka po kolei jak leca na półce. Tym razem padło na zwykle herbatniki. Ot zwykle proste, malo słodkie okrągłe ciastka, które najlepiej jesc do herbaty czy kawy. W opakowaniu jest sporo sztuk, a ja po 3,4 mam ich dość więc szybko ich nie zjem. A tak oto wyglądają. Nazwa ich to Reach Tea Biscuits, i jak pisze na opakowaniu są idealne do zanurzania, maczania ich w herbacie czy kawie. Opakowanie ma 300 gram czyli 39 ciastek, a każde ciasteczko ma 35 kcal. Wyobraźcie więc sobie ze 3 takie ciasteczka to już 100 kalorii.
Ja już wykańczam opakowanie, więc niedługo wpadną do spróbowania kolejne nowości.
Moja opinia: dobre, ale tylko do herbaty czy kawy. Po 4 sztukach mam dość. Czy kupię jeszcze raz? Na pewno, choć ja jestem zwolenniczką czekolady, migdałów, pistacji i kokosu. Oraz wszelkich ciastek z kremem.