środa, 2 lutego 2022

Dieta, dieta, dieta

 Poniedziałek zaczęłam od robienia na śniadanie kawowej owsianki z orzechowym jogurtem skyr. Nigdy wcześniej nie zalewałam owsianki kawą. Szczerze jednak napiszę, że nie powaliła mnie ta owsianka. Być może coś nie tak zrobiłam, ale zdecydowanie wolę owsianki na mleku krowim czy roślinnym. Mimo wszystko nie żałuję, bo lubię próbować nowe smaki. 

 


 

Na drugie śniadanie zjadłam przecenioną bułeczkę z Asdy z guacamole i łososiem. Do tego dorzuciłam sobie pomidorki koktajlowe, bo chcę się oduczyć marnowania jedzenia i wyrzucania do kosza. Uwielbiam łososia w każdej postaci, a tego gotowego do jedzenia z Asdy kocham. Do tego wypiłam kubek wody z cytryną i miodem. 

 





Postanowiłam trochę ogarnąć kuchnię i partiami sprzątać to co mogę. Umyłam więc blat pod suszarką do naczyń, bo zbiera mi się tam woda i jak na bieżąco nie wytrę, zapach skisłej wody nie jest za ciekawy. Wyczyściłam zlew i pozamiatałam podłogę. Na obiad zjadłam makaron z sosem pomidorowym z ricottą i ziołami. Nie ma to jak przygotowywać dwa dania na dwóch osobnych patelniach, by zgadzały się kalorie. A i tak miałam wrażenie, że tego makaronu wyszło mi za dużo. 

 


 

Po obiedzie zrobiłam trening całego ciała z Agatą ale jakoś zabrakło sił. No ale dostałam tego dnia @, więc organizm mam wtedy słabszy. 

 Na kolację wpadła sałatka z buraka, mozarelli i gruszki. Jednak nie zjadłam do końca bo jakoś za dużo też mi tego wyszło. 


 

W pracy nie było za ciekawie. Nie było mojej koleżanki Jolanty i zostałam oddelegowana do sprzątania całej fabryki za nią. Bolący brzuch dodatkowo nie pomagał mi tego dnia, a właściwie nocki. Jednak jakoś dałam radę i wytrzymałam do 6 rano.


WTOREK

Nie odespałam nocki, już po 9 rano obudził mnie kurier z nową baterią do laptopa. Kiedy położyłam się po raz kolejny spać, obudził mnie drugi kurier z paczką dla mego P i jego nowym laptopem. O 12 zadzwonił jakiś nieznany numer i znów koniec spania. Suma sumarum może 3-4 godz snu wyszło. Jednak zebrałam się w sobie i zgodnie z planem zrobiłam sobie pyszne śniadanie, czyli budyniowe pancakes z prażonym jabłkiem. No po prostu kocham placki i owsianki. 

 


 

Na drugie śniadanie zblendowałam skyr naturalny z odżywką białkową i masłem orzechowym.

 


 

Obiad zrobił P. a ja w tym czasie robiłam trening pośladków z Agatą. Coś ostatnio treningi robię na pół gwizdka, boję się że moja motywacja pomału zanika i znów skończy się, że zaprzestanę ćwiczyć i zacznę podjadać słodkości. 

 



 

Na kolację zrobiłam dwa wafle ryżowe z ricottą i bananem. Ostatnio moje życie kręci się wokół diety i treningów. W międzyczasie staram się czytać książkę ale słabo mi to idzie. Już luty a ja przeczytałam 20% czwartej książki w tym roku. Dni umykają mi w mgnieniu oka i mam wrażenie że życie przecieka mi między palcami. 



W pracy było ok. Stałam na linii w dole i przebierałam pietruszkę z kalarepą. Miało być mycie maszyn, ale na szczęście znaleźli dodatkowy produkt i dopiero o 5 rano zakończyliśmy produkcję. Tym razem mi się upiekło, bo nienawidzę mycia. 

Znów post na szybko, głowa po nocce ciężka, czasu mało na wszystko a zaraz znów do pracy na nockę. Mam nadzieję że uda mi się zrobić trening góry, bo bardzo mi się nie chce.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia