niedziela, 29 grudnia 2019

Podsumowanie listopada i grudnia

Witam w ostatnim miesiącu tego roku. W miesiącu pełnym zapachu choinek, mieniących się lampek, ciepłych kocyków i herbatek zimowych. Powiem Wam, że mnie ten szał świąteczny też trochę dopadł. Gdybym miała więcej czasu pewnie jeszcze bardziej robiłabym wszystko by poczuć grudniowy klimat. Brakuje mi niestety tylko śniegu, ale w UK chyba nie mam co na niego liczyć, zwłaszcza na taki śnieg prawie po kolana. Mam nadzieję, że kiedyś będzie mi jeszcze dane przedzierać się przez wielkie zaspy śnieżne na wieczornym spacerze, najlepiej w jakimś lesie. 
Póki co jednak czas na podsumowanie miesiąca listopad. Miało być tak pięknie, wyszło jak zawsze. Dopadła mnie jesienna chandra, zmęczenie i jakaś taka niemoc fizyczna. Do tego ogromny ból nogi zniechęcał do robienia czegokolwiek. Ach, jak teraz dałabym wiele za zdrowe stopy i brak bólu w kręgosłupie. Kiedyś nie doceniałam tego, że będąc młodą nic mnie nie bolało i mogłam tańczyć i skakać do białego rana, a teraz wstanie z kanapy po szklankę wody wymaga ode mnie czasami ogromnego wysiłku. No cóż, nie chcę marudzić i narzekać bo tego nikt nie lubi, wolałabym się dzielić tu z Wami pozytywnymi wiadomościami i mam taką nadzieję, że od Nowego Roku tak będzie. 

Wracając do rzeczy, mój listopad w podsumowaniu wygląda tak:
1. Książkowo - dokończyłam czytać "Przystupę" Grażyny Plebanek; przeczytałam całego "Podpalacza" Wojciecha Chmielarza; przeczytałam książkę mającą mniej niż 100 stron, czyli "Cztery mgnienia przeszłości" Przybylskiego oraz zaczęłam czytać "Chłopca z latawcem" .



2. Przez 17 dni udało mi się codziennie poświęcać 20 minut na czytanie książki. 
3. Filmowo: obejrzałam 4 filmy, w tym: horror "Eli", thriller "Trauma", dramat "22lipca" oraz bajkę "Klaus".



4. Blogowo: Bardzo słabo, tylko 1 post tutaj i zero postów na nowym.
5. Byłam z wizytą u koleżanki z Łotwy, gdzie oglądałyśmy stare fotografie rodzinne.
6. Pierwszy raz w życiu pogłaskałam kota "sfinksa", mimo braku futerka bardzo ciepłe zwierzątko.
7. Urodowo: zamówiłam na eBay roller do twarzy i jeżyki medyczne (niestety jeszcze nie dotarły).
8. Kilka razy używałam wałka jadeitowego.
9. Piłam dużo mięty, wody z cytryną.
10. Zamówiłam gumy do ćwiczeń (chciałabym wrócić do regularnych treningów).
11. Upiekłam fit owsiane ciasteczka z jabłkiem.
12. Byłam na kiermaszu świątecznym w moim mieście. (zdjęcia post wcześniej)
13. Obejrzałam 7 odcinków z Gonciarzem.
14. Zrobiłam nową sałatkę z porem, rzodkiewką,  jajkiem, ogórkiem i selerem.
15. Zrobiłam zupę z mango, limonką i imbirem.
16. Zrobiłam koktajl "Szarlotka".
17. Zrobiłam faszerowane jabłka z musli.
18. Odmówiłam przez 9 dni nowennę do św. Szarbela.
19. Spróbowałam jak smakuje ciasto z mikrofali.
20. Mogłam stracić wszystkie pieniądze na koncie z własnej głupoty (tego chyba nigdy nie zapomnę).

Pewnie jeszcze więcej mogłabym napisać, ale wielu rzeczy nie zapisałam i teraz nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Zdecydowanie od Nowego Roku muszę znaleźć sposób na to, by jakoś to wszystko uporządkować. 

Niestety wpis z podsumowaniem listopada nie został opublikowany przeze mnie, bo zabrakło czasu na wgranie fotek, więc postanowiłam że zrobię podsumowanie listopada i grudnia w jednym poście. Ostatnio nie mam weny i ochoty na pisanie czegokolwiek. Po świętach coś we mnie pękło i nawet nie mam ochoty robić jak co roku postanowień noworocznych. W sumie po co, skoro znów będą takie same jak rok wcześniej. Chyba w tym roku po prostu będę godzić się z losem i starać się żyć jak najlepiej. 
Mimo wszystko, święta udały mi się w tym roku zdecydowanie, nie było pośpiechu, kłótni w rodzinie. Był czas i na spacer świąteczny,  i na granie w karty, rozwiązywanie zagadek i rysowanie. Fakt, to tylko dzięki mnie w głównej mierze te święta tak wyglądały, przynajmniej dla dzieci, więc jestem z siebie dumna, że potrafiłam chociaż w tym roku spędzić je inaczej niż jak zwykle to było przed tv. 

Podsumowując jednak grudzień, wyglądał on następująco:

1. Książkowo słabo: przeczytana tylko 1 książka Cobena "Odnaleziony". Jednak jeszcze dwa dni zostały do końca roku, więc kto wie może uda się dokończyć "Chłopca z latawcem".




2. Filmowo: obejrzałam 5 filmów (wszystkie polecam): Joker; Świąteczny rycerz; Dwóch papieży; Król; Kapitan Phillips.




3. Kupiłam i wysłałam kartki świąteczne, postarałam się w tym roku wybrać je na spokojnie i również na spokojnie wypisać życzenia.




4. Zagrałam w dwie gry komputerowe:  Tajemnica zaginionej planety, Nieludzki mróz powrót do epoki lodowcowej (lubię).
5. Kupiłam nowe buty do pracy, żeby zmniejszyć ból nogi.
6. Sprzątnęłam w szafie i oddałam pełną reklamówkę ubrań dla biednych.
7. Kupiłam nowe ozdoby świąteczne, przyozdobiłam okno.



8. Wykonałam swój pierwszy projekt DIY : słoik świąteczny.
9. Piłam dużo mięty.
10. Upiekłam 3 ciasta na święta: sernik piernikowy, makowca z pomarańczami, ciasto orzechowo-kawowe, pierniczki.



11. Zrobiłam około 60 sztuk pierogów z kapustą.
12. Upiekłam pasztet z cukinii i paszteciki z ciasta francuskiego z kapustą i grzybami.
13. Zrobiłam sałatkę.
14. Zrobiłam kutię z kaszą pęczak.




15. Zrobiłam na święta grzanego cydra z goździkami, anyżem i brązowym cukrem.




16. Poszłam na świąteczny spacer u siostry i spacer w moim mieście.



17. Grałam w karty, rysowałam i rozwiązywałam łamigłówki.
18. Pomalowałam włosy na rudo.




19. Zrobiłam koktajl z selera, jabłka, kiwi i miodu.




20. Kupiłam nowe szklanki z podwójnym dnem do domu.
21. Piłam herbatkę zimową.




22. Byłam w sklepie z ozdobami świątecznymi i zrobiłam zdjęcie z osiołkami.



23. Widziałam bieg mikołajkowy w naszym mieście.




24. Kupiłam nowy sweter na zimę.
25. Wypożyczyłam nowe książki z biblioteki.




26. Byłam dwa razy w angielskim kościele.



27. Oglądałam dużo kanałów na YT i odkryłam kilka nowych w stylu slow life.

Wszystkim, którzy zaglądają na mojego bloga życzę Szczęśliwego Nowego Roku, szampańskiej zabawy sylwestrowej oraz tego, aby rok 2020 był takim, jaki sobie wymarzyliśmy. Niech spełniają się Wasze plany :)

niedziela, 24 listopada 2019

Czuję już święta

Witam, 
ten miesiąc zleciał jak z bicza strzelił, a ja nie dałam żadnego posta na bloga. Tak nie może być, muszę koniecznie to jakoś zmienić by pisać w miarę regularnie. Jednak nie obiecuję niczego bo wiem, że z moim czasem bywa różnie.
W tym tygodniu  w moim mieście zaczął się oficjalnie okres świąteczny. 21 listopada nastąpiło uroczyste zapalenie światełek, lampek i choinki. Nie jest to jakieś spektakularne wydarzenie i na pewno w większych miastach Anglii wygląda to milion razy ciekawiej, mimo to postanowiłam się wybrać z moim P. by zobaczyć jak to wygląda. Poza tym kocham święta i klimat związany z tym okresem. Trochę zła jestem na siebie, bo z lenistwa nie poszliśmy kilka metrów dalej i przegapiłam spotkanie z żywymi reniferami oraz kilka innych ciekawych przedstawień. To co jednak udało mi się sfotografować i sfilmować pokażę Wam tutaj, niestety zdjęcia nie będą najlepszej jakości, bo robione telefonem. Poza tym było tak bardzo zimno tego dnia, że ręce grabiały od filmowania. Byłam też krótko, ponieważ wszystko działo się koło 18 wieczorem a ja o 21 musiałam już iść do pracy na nocną zmianę.








niedziela, 10 listopada 2019

Podsumowanie października

 Hejka. Przychodzę dziś do Was z moim podsumowaniem października. Trochę późno, ale praca na popołudnia nie pozwoliła mi na znalezienie wolnej chwili czasu. Dopiero znalazłam ją w weekend. Ten miesiąc nie był zbytnio ciekawy dla mnie i nie działo się w nim nic szczególnego, czym miałabym się pochwalić. Mimo to jak co miesiąc, chcę robić takie podsumowania chociażby dla samej siebie. 

A oto co działo się w październiku:
  • Napisałam w sumie 11 postów na blogu - 6 na nowym i 5 na obecnym.
  • Założyłam nowego bloga - pasje edyty.
  • Przepracowałam 48 godzin w tygodniu, czyli o 8 godzin więcej niż zwykle i myłam maszyny 8 razy.
  • Przeczytałam w sumie 2 książki (dokończyłam czytać 451 Fahrenheita, przeczytałam "Nieproszony Gość" Charlotte Link, i przeczytałam połowę książki Grażyny Plebanek "Przystupa").


    • Obejrzałam 5 filmów, w tym : horror "W wysokiej trawie"; komedię "Wysoka dziewczyna"; thriller "Rust Creek"; dramat "Parasite" i film biograficzny "Przypływ wiary". 


    • Przez 10 dni udało mi się poświęcić 20 minut na czytanie książki, potem przestałam liczyć czas.
    • Obejrzałam pierwszy sezon serialu "Stranger Things". Fajny....jednak wolę "Atypowego".
    • Wzięłam udział w konkursie na bookstagramie  u "Recenzentki doskonałej", gdzie nagrodą była książka "Ostatnia noc Oliwii" (niestety nie wygrałam).
    • Kupiłam nową zakładkę magnetyczną do książki z królikami.



    • Stałam się posiadaczką pierwszej figurki Funko Pop.


    • Piłam bardzo dużo wody z cytryną, mięty, pokrzywy i rumianku.
    • Nakładałam olejek rycynowy na rzęsy przez 5 dni i zauważyłam poprawę.
    • Nakładałam systematycznie odżywkę na włosy i również zauważyłam poprawę w kondycji moich włosów (niestety w połowie miesiąca motywacja spadła do zera).
    • Nakładałam na twarz kwas hialuronowy.
    • Zrobiłam dwie nowe zupy.
    • Zrobiłam nowy koktajl oczyszczający ze szpinaku, banana, gruszki, imbiru i soku jabłkowego.


    • Zrobiłam nowe śniadania: owsianka z jogurtem, pomarańczą i gorzką czekoladą, kanapki z serem pleśniowym i winogronem.


    • Gotowałam nowe obiady, w tym mielone z fetą obtoczone w boczku.


    • Przytyłam z powrotem 2 kg i nie ćwiczyłam (minus).
    • Kupiłam nową czapkę na zimę oraz bluzkę.
    • Byłam na długim spacerze nad rzeką. 

    • Posegregowałam trochę dokumentów i kupiłam nowy pojemnik na płatki owsiane. P. zaś zrobił listę przypraw, która będzie wisieć wydrukowana w szafce. 
    • Starałam się chodzić wcześniej spać i nawet udało mi się namówić też mojego P, co uważam za swój wielki sukces.
    W połowie miesiąca moja motywacja spadła i lenistwo wzięło górę. No ale przede mną nowy miesiąc i nowe możliwości. Porównując wrzesień i październik udało mi się więcej zdziałać w dziedzinie kulturalnej, czyli obejrzałam więcej filmów i wydaje mi się, że ciut więcej przeczytałam. Natomiast zaprzepaściłam treningi i dietę, przez co wróciłam do stanu swojej wagi z początku września. Może listopad okaże się bardziej ciekawy w nowe doświadczenia i mam cichą nadzieję, że więcej zrealizuję swoich planów niż w październiku. 

    wtorek, 29 października 2019

    Intensywny poniedziałek z Funko Pop

    Poniedziałek zaczął się intesywnie. Od rana na ostrych obrotach. Zrobiłam wiele rzeczy, ogarnęłam kuchnię, zrobiłam fotki na bloga, czytałam książkę, wyrzuciłam trochę starych ubrań z szafy, zrobiłam szybkie zakupy (w tym kupiłam bluzkę z secondhandu za 3 funty). Miałam iść do pracy na 12 godzin, do ostatniej chwili nie wiedziałam czy pójdę czy nie, musiałam być jednak naszykowana. Na szczęście o 17.00 dostałam wiadomość, że nie muszę być wcześniej. Ufff :)

    Z samego rana zawitał do mego domu listonosz i przyniósł mi małą paczkę. Wiedziałam co w niej będzie, bo złożyłam zamówienie na eBayu na pierwszą w swojej kolekcji figurkę FunkoPop. Zapłaciłam niecałe 5 funtów. Figurka przedstawia postać z filmu Man im black (znajdziecie go też na moim drugim blogu "pasjeedyty"). Chyba kojarzycie ten film. Te figurki są tak słodkie i tak pięknie wyglądają na bookstagramach, że postanowiłam i ja zacząć zbierać te maleństwa. Oto mój pierwszy Funko pop:




    Pod wieczór dokończyłam pierwszy sezon serialu Stranger Things. Niby podoba mi się ten serial, ma w sobie coś tajemniczego a jakoś nie mogę przysiąść się by obejrzeć kolejne dwa. No ale mam nadzieję, że w listopadzie uda mi się go skończyć, bo już wynalazłam kolejne ciekawe pozycje do obejrzenia. 
    Czy jak widzi się na niebie odlatujące klucze ptaków oznacza to że nadchodzi zima? Bo z rana taki miałam piękny widok nad głową, kiedy wracałam z pracy.

    poniedziałek, 28 października 2019

    Długi spacer po okolicy, makijaż i kilka przemyśleń.

    Weekendy zdecydowanie za szybko mijają. Jak pisałam we wcześniejszym poście, sobotę zmarnowałam siedzeniem na kanapie. Niedzielę postanowiłam jednak wykorzystać i wyjść na spacer, tym bardziej, że za oknem świeciło słońce. Może za ciepło nie było, ale trzeba wykorzystywać ładną pogodę i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Spacer nasz trwał ponad dwie godziny, więc trochę się dotleniliśmy. Próbowałam przed wyjściem wykonać inny makijaż niż zwykle i użyć cieni, których rzadko używam. 



    Zdjęcie robione komórką i do tego w odbiciu lusterka, które powiększa 8 razy. Tak więc praktycznie nie widać żadnego efektu, ale pamiątka dla mnie jest. Może kiedyś nauczę się robić ładniejsze fotki, na razie jednak nie jest to mój priorytet. Chciałabym się jednak nauczyć dobrej techniki makijażu. Wiem, że mam już swoje lata, więc moje oko nie wygląda już jak u blogerek YT, ale chciałabym się tak pięknie malować jak one.

    Myślałam, że po powrocie uda mi się obejrzeć jakiś film kostiumowy, najlepiej pełen intryg i mroczny ale skończyło się czytaniem chwilkę książki i 10 minutowym treningiem na nogi. Postanowiłam też pić więcej wody i brać witaminy, bo może to jest powodem, że tak słabo mi kiedy chcę poćwiczyć. Znalazłam też fajny kanał na YT o ćwiczeniach i korygowaniu  wad kręgosłupa, płaskostopia, wystającyh łopatek itd. Chciałabym też regularnie wykonywać takie ćwiczenia bo moja postawa ciała nie wygląda za dobrze. Po całym dniu tak zaczęly mi się przed północą zamykać same oczy, że musiałam iść spać. I taka to moja niedziela. 







    A teraz zmykam na shoping, bo znalazłam kilka fajnych przeepisów na obiady na cały tydzień, a że ten tydzień mam na nocki, więc trzeba zrobić chociaż część zakupów. Jutro jeśli znajdę czas pochwalę Wam się, co mi przyniósł dziś listonosz :)

    sobota, 26 października 2019

    Nowy przepis na mielone i nieudana próba granulek Lenor do prania

    Ten miesiąc średnio był dla mnie łaskawy, ale o tym będzie w podsumowaniu października. Dziś sobota, u mnie długi weekend, bo wracam do pracy dopiero w poniedziałek na nockę. Trochę zmarnowałam sobotę siedzeniem na kanapie, ale pogoda nie sprzyja dziś na żaden spacer. Cały dzień leje deszcz. A na trening w domu jakoś nie mam motywacji. Za to wypróbowałam dziś nowy przepis z kuchni Lidla. Są to kotlety mielone z serem feta, zawijane w wędzonym boczku plus sałatka  z makaronu orzo i ogórków. Lubię gotować coś czego jeszcze nie jadłam, a im bardziej wymyślne tym lepiej. Gorzej dla mojego P. bo on lubi tradycyjną kuchnię polską. Zdjęcie nie oddaje wyglądu na żywo, bo robione telefonem komórkowym i przy świetle lampy. No ale coś tam mogę mieć na pamiątkę dla siebie, kiedy wrócę tu za jakiś czas. Na zdjęciu nie ma również sosu z ogórków, oleju i musztardy a wyszedł całkiem smaczny. Kotlety zostały mi jeszcze na jutro, więc połowa obiadu w niedzielę za mną. A oto i przepis, o którym piszę, dostępny na stronie kuchni Lidla. 




    W sobotę zawsze robię pranie. Ostatnio kupiłam zamiast płynu do płukania nowe granulki Lenora. Po otwarciu pachną ładnie, wyglądają też ciekawie, ale kiedy wrzuciłam je do pralki nie widzę żadnego efektu. Pranie nawet nie pachnie, mimo że po opiniach przeczytanych w necie miał rozchodzić się cudowny zapach. Może to i wina mojej starej pralki, bo ostatnio każde moje pranie zwyczajnie śmierdzi zamiast pachnieć. Jednak na tą cenę i ilość tych granulek w opakowaniu, uważam że nie warto i więcej się  chyba nie skuszę. Ktoś używał tych granulek? Napiszcie swoje opinie.




    I pamiętajcie, że dziś przestawiamy zegarki.

    sobota, 5 października 2019

    Nowy blog

    Hej, przychodzę dzisiaj do Was z informacją, że założyłam kolejnego bloga, tym razem bardziej tematycznego. Tutaj dalej będę opisywać swoje życie codzienne, osiągnięcia i plany. Tam chcę się bardziej skupić na przeczytanych książkach, obejrzanych filmach, moim hobby i kolekcjonerstwie, oraz urządzaniu mieszkania. 
    Tak więc chętnych zapraszam na moją nową świeżynkę:


    Ostatnie dni nie były za ciekawe dla mnie, dopadła mnie jakaś jesienna depresja i z chęcią bym tylko zaszyła się pod ciepłą kołderką i spała. W sumie po pracy to robiłam, ale z powodu małej ilości snu w nocy. Nie mam czym się pochwalić tym razem, no może tym, że zaczęłam oglądać nowy serial na Netflixie "Niewiarygodne". Jestem już po 3 odcinku i pomału się wciągam. Przede mną jeszcze 5. 


    Ukończyłam też pierwszą książkę z wyzwania czytelniczego Rory Gilmore - 451' Fahrenheita autorstwa Raya Bradburego. Powiem szczerze, że średnio mi przypadła do gustu. Tak naprawdę można ją przeczytać w jeden dzień i pewnie bym tak zrobiła, gdyby mnie wciągnęła. Niestety znów popadłam nie na swój styl i trochę nieskromnie powiem, że ją wymęczyłam. Mimo wszystko nie zniechęcam nikogo, zwłaszcza że recenzje na Lubimyczytać.pl ma pochlebne. Swoją drogą jak się tak dobrze zastanowić, nie wiem czy umiałabym żyć w świecie, gdzie panuje zakaz kupowania i posiadania w domu książek, a za każde wykroczenie przeciw temu zakazowi grozi spalenie żywcem. 



    A co u Was słychać? Co ciekawego czytacie lub oglądacie? 

    czwartek, 3 października 2019

    Podsumowanie września.

    Zaczęła się prawdziwa jesień. Pochłodniało i czuć już w powietrzu, że wiosna pomału od nas odchodzi. Ja już od dwóch dni noszę zimową kurtkę i jest mi zimno, zwłaszcza przed 6 rano, kiedy idę do pracy. Bez cienkich rękawiczek też się nie obyło. A od wczoraj włączyłam już ogrzewanie w domu, bo nie lubię kiedy jest mi zimno, a w domu tzw. lodówka. 
    Październik nie zaczął się dla mnie zbyt produktywnie, więcej śpię i siedzę niż działam. No ale jutro w końcu weekend, będzie można trochę nadrobić nieprzespane noce. Czy ktoś też nie lubi wstawać po 4 rano jak ja? 
    A teraz do rzeczy, bo ten post miał na celu podsumować co działo się we wrześniu, a działo się ciut więcej niż w sierpniu i jestem bardzo zadowolona. Mam nadzieję, że w październiku uda mi się zwiększyć moją motywację i zrealizuję jeszcze więcej niż dotychczas.

    1. We wrześniu byłam na dwóch spacerach - w parku nad rzeką, oraz w centrum miasta w czasie ulewnego deszczu. Mowa tu oczywiście o prawdziwych wędrówkach, a nie spacerze do sklepu, bo takich to było sporo. 
    2. Przez 12 dni udało mi się znaleźć pół godziny czasu na czytanie książek.
    3. Jednego dnia zrobiłam półmaraton książkowy i czytałam 5 godzin.
    4. Udało mi się dokończyć, a właściwie wymęczyć książkę Michała Witkowskiego pt. "Drwal". Zdecydowanie nie mój styl.
    5. Przeczytałam pierwszą ze stu książek z listy BBC - tzn. póki co I tom "Nędzników" Victora Hugo i pokochałam od pierwszych słów.
    6. Przeczytałam do połowy książkę z listy Rory Gilmore - "451 stopni Fahrenheita" Raya Bradbury'ego. Też nie do końca mój styl.




    7. Obejrzałam dwa sezony serialu na Netflixie - "Atypowy". I czekam niecierpliwie na kolejny, prawdopodobnie jeszcze w tym roku.
    8.  Obejrzałam film nominowany w Złotych Globach za najlepszy film komediowy lub musical - "Green Book". Polecam.
    9. Obejrzałam bajkę "Krudowie". Chociaż mój Filmweb pokazał mi, że oglądałam ją dużo wcześniej. Hmm..
    10. Obejrzałam 1 z 1001 filmów, które trzeba zobaczyć przed śmiercią - The Host. Potwór. Jak na koreański film bardzo mi się podobał.
    11. Obejrzałam thriller "Porwanie Stelli" - zwykły średniak dla zabicia nudy.
    12. Obejrzałam więc w sumie 4 filmy, jeden serial i przeczytałam prawie 2 książki.
    13. Zrobiłam seans filmowy przy popcornie i coli.
    14. Zamówiłam na eBay mnóstwo rzeczy - nową zakładkę do książki - Harrego Pottera, pocztówkę z Clintem Eastwoodem, monetę z okazji chińskiego roku psa, przeciwdeszczową kurtkę, kwas hialuronowy, magnes na lodówkę, kamień ametyst, perfumy dla mnie i siostry, podkładki pod kubek z sową (wszystko dotarło)




    15. Piłam bardzo dużo rumianku, mięty i pokrzywy oraz wody z cytryną.
    16. Kupiłam do domu nowego kaktusa - tęczowego.
    17. Spróbowałam nowe owoce, których nigdy nie jadłam - opuncji figowej.




    18. Przepracowałam w jednym tygodniu 45,5 godziny.
    19. Jadłam ogromne lody w nowej restauracji "Marston's"




    20. Zaprosiłam siostrę z mężem i córką do restauracji.
    21. Miałam imieniny.
    22. Wypróbowałam nowe kosmetyki.




    23. Widziałam pokaz puszczania lampionów chińskich.
    24. Wytrzymałam 2 tygodnie na diecie 1800 kcal i niejedzenia słodyczy.
    25. Gotowałam mnóstwo nowych potraw.




    25. Zrobiłam kilka treningów w domu i skakałam na skakance.
    26. Schudłam 2 kilogramy :D
    27. Zajęłam się zaległymi sprawami domowymi - certyfikat energii elektrycznej (10 lat z głowy)
    28. Wróciłam do szydełkowania i dokończyłam spodenki Smerfa.
    29. Spadłam z żelaznej półki w pracy i dorobiłam się ogromnych siniaków na ramionach i brzuchu (ale to chyba nie powód do chwalenia)




    30. Robiłam mnóstwo zdjęć i napisałam 10 postów na blogu.




    31. Założyłam bloga o książkach ale póki co tylko założyłam.
    32. Zmieniłam wygląd obecnego bloga.
    33. Uczyłam się trochę angielskiego.
    34. Byłam na paradzie wojskowej.

    A jak u Was minął wrzesień?

    Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia