niedziela, 20 września 2020

Nic mnie nie cieszy

 Hej!

Urlop dobiegł końca. Nie wykorzystałam go tak jak bym tego chciała. Marzyłam o jakiejś podróży do innego miasta w Anglii, jednak pandemia wirusa zrobiła swoje. Dwa tygodnie spędziłam je w swoim mieście, trochę spacerując, trochę nadrabiając zaległości czytelnicze a trochę gotując. Mimo to chyba odpoczęłam i fizycznie i psychicznie. 

W pracy nastąpiły małe zmiany techniczne. Z powodu wirusa oddzielono jedną halę od drugiej i mamy teraz nowe pomieszczenia z szafkami, nowe toalety i nową kantynę. Niestety dla mnie zmiany są na gorsze, bo nie dość że długa droga do szafek po jedzenie, to jeszcze kantyna i toalety są na dworze. Teraz póki ciepło jest ok, ale jakoś nie wyobrażam sobie chodzić w zimie czy ulewnym deszczu do toalety podobnej do toi toi. A takie nam teraz zrobili, małe, ciasne i  ciemne światło w środku, że nawet dobrze nie przejrzę się w lustrze. No ale co zrobić, muszę się dostosować. Wszystko idzie ku złemu, zamiast lepiej, jest gorzej a wymagania w pracy też coraz większe. Zero zrozumienia i szacunku do drugiego człowieka. Ta fabryka przestaje mi się pomału podobać, to już nie to co było 6 lat temu. Zdrowie też siada, więc nie wiem jak długo będę w stanie tam jeszcze wytrzymać, zwłaszcza że pracuję teraz nie 8h a 12h. Póki co trzymam się jakoś jeszcze. Straciłam jednak ulubioną koleżankę, została mi tylko jedna. Jeśli i ona odejdzie, to chyba i ja zacznę coś szukać. Zobaczymy.

Ostatnio bardzo dużo myślę, dużo się też smucę, bo chyba już nie jestem tą osobą co była ileś lat temu. Moja głowa stała się ciężka, ciało również. Najchętniej bym tylko siedziała na kanapie lub leżała. Nawet spacery mnie nie cieszą jak kiedyś. Wcześniej jak nie wyszłam na świeże powietrze, to mnie nosiło, teraz jest mi to obojętne. Nie cieszy mnie praktycznie nic. I mimo że nie pokazuję tego na co dzień w pracy czy bliskim (no może poza moim P.) to niestety taka jest prawda. Chyba jakaś depresja mnie dopadła. Może to mieszkanie na mnie tak wpływa, bo jest ciemne, zero w nim słońca. A może zagubiłam się we wszystkim i nie potrafię już ustalić, czego tak naprawdę chcę. Niby cały czas powtarzam sobie, że powinnam się cieszyć z małych rzeczy ale kiedyś przychodziło mi to bardzo łatwo. A teraz chciałabym więcej i więcej. Może potrzebuję więcej pochwał, bo wszystko co robię, przeważnie widzi tylko P. a on też często nie docenia mojej pracy.  

Jeszcze żeby tego było mało, 4 dni temu były moje imieniny....niestety z najbliższej rodziny nikt nie pamiętał, również i P. :(

Ogólnie żeby nie było że narzekam staram się coś robić: więcej czytam, więcej oglądam, więcej gotuję, wymyślam co chwila nowe obiady, staram się spacerować, nawet parę razy poćwiczyłam. Zabrałam się też za zaległe robótki szydełkowe. Ale...

W następnym poście postaram się pokazać Wam moje fit ciasto z batatów oraz czym ostatnio się zajmowałam. Ten post już niech zostanie taki marudny, bez fotek.

 







czwartek, 3 września 2020

Łowy z lumpeksu i Halloween w UK

Kilka dni urlopu za mną. I dwa dni walki z bezsennością. Jeden dzień na plus, drugi na minus. Mimo że poszłam tak jak sobie obiecałam najdalej spać o 1.00, nie zmrużyłam oka do rana. Wczoraj za to położyłam się o 23 i spałabym w miarę dobrze, gdyby nie częste pobudki. Wieczorem wybrałam się na krótki spacer, żeby nie zasnąć za wcześnie. Poszłam też do TKMaxx z myślą kupna lusterka na parapet do łazienki, ale stwierdziłam że na szybko nie ma co kupować. Chcę uczyć się cierpliwości i nie żałować swoich wyborów. Zdziwiło mnie jednak, że w sklepach UK już można zaopatrzyć się w stroje i gadżety na Halloween. Jeszcze dobrze upały nie minęły, a tu w sklepach już jesień. Wariacja. Za miesiąc pewnie wystawią bombki, choinki na Boże Narodzenie. Lubicie TK Maxx? bo ja bardzo. Można znaleźć w nim ciekawe perełki do domu i nie tylko.










Dziś za to wybrałam się do biblioteki z myślą wypożyczenia nowych książek. Niestety wróciłam z niczym, bo wejść i samemu wybrać książki które nas ciekawią nie można. To jakaś paranoja. Ja rozumiem, że panuje wirus, ale w takim razie czemu tyle otwartych pubów i restauracji, gdzie ludzie siedzą obok siebie bez maseczek, a w bibliotece gdzie ludzi przebywa naprawdę mało nie da się nic wypożyczyć. Ciekawe jak długo będą trwać takie ograniczenia? Byłam też w przychodni, bo potrzebuję jeden dokument - sytuacja ta sama co w bibliotece. Wszystko telefonicznie. A najlepiej byś wcale nie chorował, nie dzwonił i nie zawracał im głowy.
Przez to wszystko że plecak był pusty (bez książek), poszłam do centrum i pozwiedzałam kilka lumpeksów. Wydałam około 20 funtów na kilka drobiazgów. A oto moje łowy lumpeksowe. Nie patrzcie na moje paznokcie. Uroki pracy fizycznej








wtorek, 1 września 2020

Kalendarz przeczytanych stron. Hello September.

Hello September :)

Jesień idzie do nas wielkimi krokami. Nie wiem jak w Polsce, ale w UK pomału kończą się upały. Sezon na ciepły sweter i herbatę uważam za otwarty. Ostatni tydzień w Anglii był deszczowy i pochmurny. W domu od razu zrobiło się chłodniej. Może jeszcze przyjdą cieplejsze dni, jednak pierwsze oznaki jesieni można było już odczuć w ostatnich dniach.

Zastanawiam się czy zrobić listę planów na wrzesień czy sobie odpuścić, bo nigdy nie udało mi się  do tej pory wykonać tego co zaplanowałam. A przynajmniej nie w całości. Jednak z drugiej strony mając spisane w zeszycie zadania, cele itp na dany miesiąc czuję większą motywację, przynajmniej na samym początku. Po tygodniu zapominam o wszystkim i odpuszczam. W sierpniu jednak udało mi się spełnić jeden cel z kategorii: książki. A co nim było? Ano czytanie minimum 50 stron dziennie. Było ciężko, nie powiem, parę razy chciałam odpuścić, zwłaszcza w dni kiedy miałam tylko 2 godziny wolnego czasu w ciągu dnia, bo pozostałe godziny zajmowała mi praca i sen. A jak wiecie od czerwca pracuję po 12h dziennie. Jednak uparłam się, że dam radę i udało się. W sierpniu przeczytałam 1981 stron co przekłada się na 3 książki. Może nie jest to imponujący wynik, ale ja jestem z siebie dumna, że wytrwałam. Nie do końca jestem jednak zadowolona, bo często czytałam by zaliczyć te 50 stron, zamiast skupić się na treści. Dlatego wyzwanie codzienne czytanie we wrześniu odpuszczam i czytam wtedy, kiedy mam czas i ochotę. Zresztą z powodu zamkniętych bibliotek w UK (chociaż chyba od niedawna są już otwarte, tylko krótko) nie mam książek w wersji papierowej. Zostały mi domowe ebooki, a tam niestety nie da się liczyć stron. Mam jednak nadzieję, że utrzymam te minimum i przeczytam tyle samo co w sierpniu. A tak przedstawia się graficznie  moja lista przeczytanych stron.




Informuję też oficjalnie, że rozpoczęłam znów prawie dwutygodniowy urlop i mam nadzieję, że wykorzystam go z głową, ale też odpocznę fizycznie i psychicznie. Nigdzie nie wyjeżdżam, więc chciałabym go wykorzystać na inne przyjemności. 


Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia