poniedziałek, 31 marca 2025

Moje urodziny

 Witam w kwietniu 🙂 ja już o rok starsza. Urodziny przeszły mi bardzo przyjemnie i miło w rodzinnej atmosferze.  Upiekłam pierwszy raz w swym życiu tort. Wybrałam przepis z kwestii smaku, a mianowicie tort Rafaello. Nieskromnie powiem, że wyszedł przepyszny i wszystkim chyba smakował. Co prawda muszę jeszcze nauczyć się ozdabiać torty bo nie bardzo mi to do końca wyszło jak chciałam. Mogło wyjść jednak znacznie gorzej.  





Nawet nie spodziewałam się u siebie takich cukierniczych zdolności.  Teraz już mniej będę się bać robić torty. 

Dodatkowo zrobiłam też fit pączki pistacjowe i blok pistacjowy. Z pączkow nie byłam zadowolona,  wyszły suche i powiedzmy szczerze że do pączków to im daleko. Jednak bardzo ładnie prezentują się na talerzu.  Blok również wszystkim smakował,  ja zdecydowanie jednak wolę tradycyjny czekoladowy.




Dostałam mnóstwo prezentów. Od mego partnera kwiaty, bieliznę w rozmiarze S 🤣, wisiorek, zdrapki, czekoladki i szampana. 






Od mojej rodzinki zaś, czyli siostry, jej córki i syna dostałam też ogrom prezentów. Jednak za dużo ich by pokazywać każdy z osobna,  dlatego zrobilam z nich kolaż. 



A od dziewczyny mojego bratanka dostałam przepiękną bransoletkę na rękę. 


Myślę że to były jedne z lepszych urodzin i w bardzo licznym gronie.  Cieszę się że wszystko się udało....no może poza dwoma rzeczami czyli przewianiem korzonków i pierwszego dnia @. Ale to są małe nieznaczące rzeczy.  Będę mile wspominać a post zostawiam na pamiątkę,  jeśli zechce mi się kiedyś za parę lat tu zajrzeć. 

niedziela, 2 marca 2025

Aktywna niedziela

 Witam w słoneczną niedzielę,  dziś znów spalam do południa ale udało mi się wykonać praktycznie wszystko z zaplanowanych rzeczy. 

Zaczęłam dzień od bólu głowy bo zasnęłam koło 6 rano. Mimo wszystko zwlekłam się z łóżka i zrobiłam na śniadanie owsiankę na mleku migdałowym z gruszką, truskawkami oraz pistacjami. Na drugie śniadanie zaś zjadłam sałatkę  szpinaku,  brzoskwini, pomarańczy i winogron.





Następnie złożyłam życzenia memu Tacie, który w tym roku obchodzi 73 urodziny.  Zrobiłam masaż głowy, umyłam i w międzyczasie przeczytałam 1%  książki,  szybka kawka i postanowiłam wybrać się na samotny spacer nad rzekę.  I to był bardzo dobry wybór,  bo znalazłam nowy rezerwat przyrody i park do spacerów. Znalazłam tam też maleńkie jeziorko z wysepką, gdzie pływało mnóstwo przeróżnego ptactwa. Chwilę posiedziałam na ławce i delektowałam się widokami.



















Potem poszłam jeszcze na szybkie zakupy spożywcze i jeszcze zrobiłam kilka fotek memu miastu.






Po powrocie do domu zajęłam się robieniem obiadu. Dziś obiad był i szybki i smaczny a mianowicie spaghetti z mięsem mielonym. 



Zrobiłam też w końcu pomiary ciała i jestem w szoku jak się zapuściłam.  Dawno tak nie było. Waga może nie jest jakaś szokująca ale wymiary mowia za siebie. Dlatego muszę zgubic chociaż troszkę do końca marca, by na swoje urodziny wyglądać lepiej. 



 

 Z tego wszystkiego wieczorem po 20tej siadłam na rowerek stacjonarny i  przejechałam 10,01 km w 50 minut. Zgubiłam też około 150 kcal. Powiem szczerze że  po 20 minutach ledwo już dawałam radę I czułam pierwsze krople potu spływające po moim ciele. Po 30 minutach tylek zaczął boleć niemiłosiernie ale nie poddałam się i dociągnęłam do tych 10 km. Obawiam się, że nie podołam wyzwaniu 500 km w marcu bo musiałabym jeździć każdego dnia ponad godzinę dziennie. 



Przy jeździe na rowerze udało się też przeczytać kolejne 10% książki. Tak więc  od wczoraj przeczytane 20%. Jestem z siebie dumna że wykorzystałam weekend mimo osbistych problemów jakie miałam w domu.

Dzień zakończyłam smaczną kolacją, czyli usmażyłam placki serowe. Zdecydowanie było ich jednak za mało i pochłonęłam je w 2 minuty.  Wypiłam też melisę by pomogła mi zasnąć bo w poniedziałek czeka mnie pobudka o 4 rano. 

Miłego poniedziałku.

sobota, 1 marca 2025

1 marca - czyżby początek nowej ja?

 Hello, dawno mnie tu nie było,  jakoś ostatnio czas ucieka mi przez palce. Bardzo dużo też śpię. Spanie do południa to już u mnie normalka, o ile nie mam nocek i ranków w pracy. Bardzo dużo też pochłaniam słodyczy i nie mogę nad tym zapanować.

Wczoraj zważyłam się po raz pierwszy po dłuższym czasie. Niby waga pokazała 68,3 kg ale czuję się jak przed przyjazdem do Anglii.  


Zapisałam się do wyzwania na instagramie- 500 km na rowerze stacjonarnym.  Chyba oszalałam. Przecież wiadomo że to za dużo dla mnie ale chciałam być miła dla tej dziewczyny, która ten pomysł stworzyła. Teraz glupio mi się z tego wycofać. W sumie będę próbować swoich sił ale obawiam się że marne szanse na powodzenie. 

Już nawet dziś 1 marca nie udało mi się zrealizować planu, który sobie założyłam.  Miałam niespodziewanego gościa od 15 do 22 wieczorem. Udało mi się jedynie zrobić śniadanie wg planu diety. Była to owsianka z bananem,  jabłkiem, orzechami wloskimi,  jogurtem i cynamonem.  Potem już tylko zjadłam kanapki.  


Udało mi się też tego dnia ograniczyć słodycze do jednego cukierka, Michałka o smaku chalwowym. 

Po wyjściu gościa postanowiłam się nie poddawać lenistwu i zabrałam się za czytanie książki i udało mi się przeczytać prawie 9%. Jestem z siebie zadowolona.

Również na plus jestem jeśli chodzi o filmy. Obejrzałam 8 film w tym roku na 100 które chcę obejrzeć. Padło na film z polecenia grupy na FB, mianowicie "Gniew Boży". Nawet ciekawy film, chociaż pewnie dla większości będzie nudny jak flaki z olejem. Ja jednak lubie taki styl.  Polecam obejrzeć. 


Muszę w końcu też uzupełnić moje statystyki w listach planów i celów. Ale to już innego dnia, bo jest po 2 w nocy jak pisze na szybko tego posta na telefonie.  Niestety laptopa nadal się nie dorobiłam. 

Zmykam do spania a Wam życzę udanej niedzieli. 

czwartek, 2 stycznia 2025

 Witam w 2025 roku. Jak Wam minął Sylwester.  U mnie spokojnie, we dwoje. Zrobiłam parę przekąsek, o 22 poszłam z moim partnerem na fajerwerki, bo wtedy Litwa obchodzi Nowy Rok w UK. Chwilę postaliśmy z jego kolega, i wypiliśmy aż 3 szampany.  Potem poszłam jeszcze raz, tym razem we dwoje wg czasu angielskiego. Niestety fajerwerki były slabe, o 22 znacznie bardziej mi się podobały i nagrałam filmik na telefon. Ale może post odnośnie świat i Sylwestra napisze osobno. 

Zacznijmy od razu jak to się mówi z grubej rury. Nowy rok, nowa ja. Ja postanowień nie zdążyłam zrobić, więc na razie działam beż planu. Pierwszy dzień przywitałam w miarę wcześnie jak na mnie,  bo o 10.30. Wleciała pierwsza kawka z bitą śmietana i zabrałam się za czytanie 1 z 52 książek.  Tym razem padło na książkę "Kredziarz"



Obecnie przeczytałam 20% książki i zapowiada się całkiem ciekawie. 

Tego dnia też postanowiłam trochę zadbać o siebie i po raz pierwszy od dawna zrobiłam peeling całego ciała.  Czemu ja zapominam o tym? Te uczucie po, pachnące i gładkie ciało to było to co potrzebowałam. 

2 stycznia 

Dziś jakiś dzień lenia. Szybko przeszlo mi Nowy rok, nowa ja ale jeszcze będę próbować walczyć. Może po wypiciu kawy nabiorę werwy. Póki co dalej czytam książkę i najchętniej tak bym spędziła cały dzień. 

Pomyślałam jednak ze będę lecieć zakładkami z mojej strony i robić coś po trochu z każdej dziedziny.  Pierwsza zakładka to fotografia i pierwszy punkt " zrobie zdjęcie 1001 fontannom". Fotki nie jestem w stanie wykonać ale mogę odnaleźć w czeluściach swego telefonu stare zdjęcie z wycieczki.


 


Kolejna zakładka sportowo. Tu niestety nie mogę zacząć od 1 punktu, bo z siłowni dawno zrezygnowałam i pewnie nieprędko wrócę.  Wzielam więc ostatni punkt z listy "ukończę 1001 aplikacji fit od początku do końca ". Za miesiąc się okaże czy wykonałam wszystko. Dziś 1 dzień był prosty, parę ćwiczeń i po bólu. Zajęło mi 6 minut w tym parę razy była przerwa na oddech. Ale na początek po tak zastygłych mięśniach dobre i to. I wiecie co zasapalam się.  Oby każdego dnia było lepiej. Mieć sportowa sylwetkę to jedno z moich największych marzeń. 


Kulinarnie - tym razem też oststni punkt. Zrobię 1001 likierów.  Dziś N będę robila kolejnego ale pochwale się likierem który zrobiłam w święta Bożego Narodzenia.  Był to likier piernikowy. Wyszedł całkiem smaczny chociaż ja zmodyfikowałam przepis I dorzuciłam od siebie puszkę mleka skondensowanego. 





Na dziś to chyba tyle będzie, bo na razie wracam do codziennych obowiązków takich jak robienie obiadu i sprzątanie. Może jeszcze coś dopiszę.  Trudno w ogóle tworzyć mi post na telefonie,  bo mój laptop umarł śmiercią naturalną. Piszę bez ładu i składy, na szybko ale ten blog jest głównie dla mnie, jako pamiętnik moich zmian. 


Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia