poniedziałek, 10 lutego 2020

Wizyta u lekarza i fit pączki

Witam.
Dziś miałam wizytę u lekarza w UK. Mam pierwszy powód do dumy w tym roku. Sama bez niczyjej pomocy poradziłam sobie z angielskim. Co prawda liczyłam na lepszy efekt i skierowanie na prześwietlenie, ale i tak cieszę się że mam to z głowy. 24 lutego idę z moją piętą do fizjoterapeuty i wtedy zobaczymy co dalej. Dzisiejszy dzień to taki mój mały sukces, pierwszy krok ku lepszemu. Powiem Wam jednak, że Anglicy to chyba myślą że paracetamol to lek na wszystkie choroby, bo też dostałam pytanie czy może próbowałam pomóc sobie tym lekiem. Śmiech na sali.

Kolejny mój sukces to ten, że po raz pierwszy rozłożyłam matę i poćwiczyłam około 30 minut, trochę z Moniką Kołakowską a trochę z aplikacją zainstalowaną w telefonie komórkowym. Niewiele chyba spaliłam, bo około 200 kalorii ale jak na pierwszy dzień jestem zadowolona. Stanęłam nawet na wagę i dawałam sobie więcej kilogramów, niż to co pokazała mi waga. Mimo to jednak widzę siebie w lustrze i wiem, że sporo mi się przytyło a wiosna zbliża się wielkimi krokami. Chociaż dziś to raczej do UK wróciła zima, bo po raz pierwszy sypnęło śniegiem. 

Co jeszcze się u mnie działo od początku lutego? Oprócz czytania książek, oglądania seriali i filmów wybrałam się też z moim P. na pierwszy taki wiosenny spacer. I całe szczęście, że wykorzystałam sobotę aktywnie bo na drugi dzień szalał już huragan Ciara. Wybraliśmy się jak bywa najczęściej, do pobliskiego parku bo tam przynajmniej można odpocząć i odetchnąć świeżym powietrzem.





Tego samego dnia zrobiłam jeszcze fit bananowe pączki ze strony, a właściwie bloga "mojewypieki". Nie wiem czy one takie fit, skoro smażone na głębokim oleju, ale bardzo mi smakowały. Trochę bardziej przypominają racuchy niż pączki, ale na pewno zrobię je jeszcze nieraz. Zwłaszcza, że niedługo Tłusty Czwartek. Wypróbowałam też nowy przepis ze strony fitczarodziejka na czekoladowy mus z serkiem ricotta. Również polecam.






Zgrzeszyłam za to bardzo, bo w piątek kupiłam nam chałwę w postaci waty cukrowej i waniliowe precelki. Chałwa przepyszna, rozpływała się w ustach, niestety po dwóch dniach stało się z nią coś dziwnego i po prostu zaczęła tworzyć zielone kuleczki. Myślę, że to była pleśń, więc jej 1/3 wylądowała w śmietniku. Precelki też uwielbiam, do chrupania idealne.




Po wizycie u lekarza zainwestowałam w lepszy krem do stóp i nowy pumeks, coby fizjoterapeuta nie uciekł na widok stanu moich nóg. Tak więc po kąpieli wysmarowałam swoje stopy tym oto kremem ze zdjęcia poniżej. Zobaczymy czy będzie dobry.  A róż do policzków to tak przy okazji, żeby nie wyglądać tak blado jak ostatnio. 




To na razie tyle z moich aktualności, czas mnie goni bo zaraz idę na nockę do pracy bo jeszcze pewnie bym coś dopisała. No ale na razie niech zostanie jak jest. Miłego tygodnia.

1 komentarz:

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia