niedziela, 23 sierpnia 2020

Wyprawa do rezerwatu przyrody i powrót.

Witam po długiej przerwie. Motywacja i chęci do bloga w lipcu i sierpniu jakoś nie były na wysokim poziomie, musiałam odpocząć. Jednak wracam, chociażby dla samej siebie. Nie zrobiłam podsumowania czerwca ani lipca i chyba już tak zostanie.

Z ważnych rzeczy które się wydarzyły to takie, iż zmienił mi się grafik w pracy. Od czerwca pracuję więc nie 8 godzin dziennie  a 12. Za to mam co dwa lub trzy dni wolne. Mogę więc nadrabiać tylko wtedy swoje zaległości, np. czytanie książek, spacery, gotowanie i szkolenie swoich pasji.

Od 2 sierpnia byłam w końcu na wyczekiwanym urlopie. Co prawda plany tegoroczne zmieniły się całkowicie ze względu na obecną sytuację panującą na całym świecie, w tym roku więc po raz pierwszy nie poleciałam do Polski by odwiedzić rodzinę. Zostałam w moim mieście w UK.

Od 2 sierpnia podjęłam wyzwanie czytania minimum 50 stron książki dziennie. Urlop to super okazja by nadrobić czytanie. W lipcu moja lista przeczytanych stron przedstawia się tak:



Nie jest źle, mogło być lepiej. Postanowiłam jednak nadrobić i poprawić swój wynik w sierpniu. Póki co udaje mi się na razie sumiennie go wykonywać i czytać na bieżąco. Dzięki temu kalendarzowi (zaczerpniętego od zaczytanej queridy z Instagrama) udało mi się od lipca przeczytać dwie książki. A obecnie jestem w połowie następnej. I powiem szczerze, że ten kalendarz to jest super motywacja i działa na mnie dopingująco.
Oprócz czytania książek nadrabiałam zaległości filmowe i serialowe. Jednak nie obejrzałam nic takiego ciekawego, co bym Wam mogła polecić, bo większość to zwykłe średniaki, które się zapomina zaraz po obejrzeniu.

Na urlopie udało mi się też w ciągu jednego dnia przejść z moim P. prawie 25 kilometrów w ogromnym upale głównie wśród pól, by dojść do rezerwatu przyrody w Freiston. Nie żałuję wyprawy, ale końcówka była dramatyczna. Chciałam usiąść na asfalcie i nie wstawać więcej. No dodatek nie wzięłam nic do jedzenia, chociaż głodni nie byliśmy. Wody do picia również ledwo starczyło, a w tym upale to sami wiecie pić chciało się niemiłosiernie. Jednak jestem dumna z siebie, iż mimo kłopotów z ostrogą i bolącymi nogami przeszłam taki kawał drogi.








 
 

Mam nadzieję, że podobają Wam się zdjęcia. Na pewno rezerwat ten nie spodoba się wszystkim, jednak dla kochających naturę, miłośników przyrody czy ludzi chcących pobyć sam na sam ze swoimi myślami jest to idealne miejsce.

Co jeszcze u mnie? Zaczęłam interesować się bardziej pielęgnacją ciała, włosingiem i ogólnie zamierzam zagłębiać się dalej w tej dziedzinie. Bardzo dużo też gotowaliśmy z moim P. i wypróbowaliśmy kilka nowych, ciekawych potraw. O tym jednak zrobię osobny wpis, bo już nie chcę robić zbędnego bałaganu.  

Mam też cichą nadzieję, że już takich długich przerw na blogu nie będzie. Zastanawiam się jednak czy lepiej robić tematyczne wpisy czy po prostu opisywać na bieżąco przebieg moich dni. Muszę to przemyśleć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia