niedziela, 8 września 2024

Wekendzik

 Witam w niedzielę? Jak minął Wasz weekend? U mnie zleciało szybko, przy czym sobotę przesiedziałam cały dzień w domu. Ostatnio do południa mam zero energii i boli mnie głowa. Dopiero wieczorem zaczynam żyć. Pewnie mój organizm przestawił się przez pracę na nocki, ale jest to bardzo denerwujące i uciążliwe. 

Muszę w końcu skombinować skądś nowy laptop,  bo na telefonie tak ciężko mi się pisze i nie mogę zebrać myśli. Niestety póki co nie za 

bardzo mnie stać na kupno nowego laptopa. Mój N. rzadko używa ostatnio swojego, więc może jak go ladnie poproszę od czasu do czasu mi użyczy. 

Sobotę głównie spędziłam w kuchni. Moja dieta niby nie wymaga wiele poświęcenia, ale gotowanie na dwa obiady już tak. Najgorsze jest to, że cały czas podjadam słodkie i dieta faktycznie jeśli patrząc na zgubione kilogramy nie ma sensu. Mimo wszystko jem zdrowiej i dlatego jeszcze jej się trzymam. 

W sobotę mój dzień jedzenia wyglądał tak:


W sobotę zaczęłam też oglądać nowy serial na Netflixie "Behind her eyes". Ostatnio zamiast szukać pół godziny co oglądać, wymyśliłam że będę lecieć alfabetycznie.  Obecnie padło na literę B i jako pierwszy wyskoczył mi właśnie ten serial. Póki co zapowiada się ciekawie, chociaż dopiero dwa odcinki za mną.



 
Ktoś z Was oglądał? 


Niedzielę spędziłam głównie na zakupach spożywczych.  Chwilę też poszliśmy do centrum i natknęliśmy się na jakiś występ religiny nawołujący chwalić Boga. O dziwo,  pierwszy raz w naszym mieście było to zorganizowane przez jakichś Japonczykow czy Chińczyków (nie odróżniam ich). Miło jednak było popatrzeć na inną kulturę.  Szkoda tylko że załapaliśmy się na ostatnie 10 minut.

 



A to jeszcze mój foodbook z niedzieli.  Chociaż nie ma na zdjęciu chipsów serowych bo trochę ich też zjadłam.

 

W sumie taki mój nudny weekend, dodatkowo teraz kiedy pisze posta zaczyna bolec mnie glowa i ząb. Najchętniej poszłabym spać, ale chciałabym obejrzeć chociaż jeszcze jeden odcinek serialu.  Ewentualnie poczytać. 

sobota, 7 września 2024

Piekny widok po pracy

 Witam się prawie na weekend.  Przede mną ostatnia nocka w pracy. Powiem szczerze że padam ze zmęczenia. Jakbym dostała sms że mam wolne, chyba bym się nawet ucieszyła, Mimo że poszłam na nadgodziny.  Ostatnio wracam późno z pracy, bo spotykam się chwilę z moim N. Ja kończę,  on idzie do pracy i chwilę gadamy na ulicy. A jeszcze jak dochodzą do tego zakupy to jestem w domu przed 8. Za to z rana miałam piękny widok naszej wieży. Wschodzące słońce tak pięknie dało kolor i oświetlało nasza wieżę,  że nie mogłam przejść obojętnie by nie zrobić fotki.  



Wczorajszy dzień rozpoczęłam od zjedzenia kukurydzy w kolbie i wypicia kawki. Czy Wy tez kochacie taką kukurydzę. Mnie ona kojarzy się z dzieciństwem, do tego ten zapach i obgryzanie ziarenko po ziarenku....no bajka. Zdecydowanie częściej muszę ją kupować. Tylko nie mogę się dopatrzeć na opakowaniu ile taka kukurydza ma kalorii.


Myślałam że po 12 godzinach w pracy nie dam rady gotowac posiłków z diety.  O dziwo udało się zrobić wszystkie i jeszcze gulasz dla N. 

Na śniadanie więc były kanapki z awokado, serem fetą, papryką I ogórkiem kiszonym.  Do tego zamiast herbaty wypiłam wodę z cytryną, miodem i miętą.


Kiedyś na śniadanie jadłam górę owsianki, teraz staram się zmieniać i jeść różnorodnie. Jestem fanką słodkich śniadań,  omletów,  placków,  owsianek itp. ale nawet zasmakowały mi proste kanapki.

Potem oczywiście wpadła szybka kawa. Tym razem postawiłam na sypaną,  bo zachciało mi się mocniejszego i głębszego smaku. Oczywiście do kawy musi zawsze być coś słodkiego. 


Potem zabrałam się za swoją pielęgnację włosów. Wymasowalam skórę głowy,  umyłam i nałożyłam odżywkę.  Pod oczy zaś nałożyłam płatki Pixi. Ostatnio zauważyłam, że mam coraz mniej włosów. Mój kucyk już wygląda jak mysi ogonek. I nie wiem czy to po prostu starość że włosy rzędną wraz z wiekiem, czy po prostu tak bardzo mi wypadają. Ciężko mi jest określić bo mam długie włosy i jaka ilość włosów pozostałych na szczotce powinna mnie niepokoić. Zauważyłam też że ostatnie dwa miesiące dały popalić mojej skórze pod oczami. Coś niedobrego dzieje się z moją cerą, skórą. Mam zmęczone oczy i coraz więcej zmarszczek Obawiam się że niewiele już zmienię kosmetykami. I chyba pozostaje mi już się pogodzić że mam 47 lat. 


Miałam już odpuścić i nie robić koktajlu, ale powiedziałam sobie ze koniec lenistwa, że przecież miałam się zmieniać,  więc zebrałam się w sobie i zrobiłam koktajl z wiśni. jogurtu i pestek dyni. Wyszło go jakoś mało ale trudno.


A co jeszcze jadłam tego dnia?



I tak oto wyglądał mój kolejny dzień. A co u Was?

środa, 4 września 2024

Dzień z mego nudnego życia

 Dzień dobry ❤ 

Nie będę się tłumaczyć że znów wyszło jak wyszło,  że lenistwo pokonało mnie jak zawsze i na pięknej liście rzeczy do zrobienia się skończyło. Mimo wszystko przez parę dni próbowałam a to zawsze krok do przodu. Chciałabym wrócić do regularnych postów ale wiem, że przy takiej pracy jaką mam nie jestem w stanie poświęcić tyle czasu. Na razie będę tu bywać wtedy kiedy mogę i zobaczymy jak to wyjdzie.

Dziś po nocce w pracy nie bardzo mogłam zasnąć.  Do tego dostałam sms czy jestem w stanie przyjść na nadgodziny. Nie wiem co robić, bo z jednej strony bym chciała z drugiej nie mam siły.  Przydało by się jednak odzyskać pieniądze,  które straciłam na wycieczkę do Yorku.  

Rano podprowadzilam mojego partnera do pracy, chociaż każda minuta mi jest cenna, bo powinnam jak najszybciej isc spać. Jednak postanowiłam się przejść chociaż kawałeczek. Zobaczcie jakie moje miasto jest puste o 6 nad ranem.

 





Po przyjściu do domu wypiłam kawkę z mego nowego ekspresu, który kupiłam na car boot. Póki co działa i jestem z niego zadowolona.  A kupiłam go za grosze. Chcę się zmieniać,  chce zmienić się na lepsze więc nad ranem pokonałam lenistwo, od razu powiesiłam skarpetki i rękawiczki na kaloryfer (wczoraj tego nie zrobiłam i żałowałam), umyłam twarz i nałożyłam krem (wczoraj poszłam spać bez kremu), związałam włosy w warkocz (zawsze śpię w rozpuszczonych, przez co niszczę pewnie włosy).  Tak więc jakas mała zmiana we mnie. Przebudziłam się po 14 i postanowiłam wypić na czczo wodę z cytryna I miodem I poczytać chociaż parę stron książki. Obecnie czytam Zaginone z Willowbrook.  Póki co bardzo mi się podoba, bo ja lubię wszelkie książki i filmy które wiozą się z szpitalem psychiatrycznym,  opuszczonym domem itp.



  Potem nastąpiło pogorszenie nastroju, bo dostałam sms z pracy czy mogę przyjść na 18. Tak więc 12 godz przede mną. Jak tu wytrzymać.  No ale trochę wpadnie więcej pieniążków, a po ostatniej wycieczce do Yorku na pewno się przyda. 

Zrobiłam więc tylko tego dnia z planu mojej diety śniadanie,  a mianowicie kanapki z serkiem śmietankowym,  rzodkiewką, ogórkiem i szczypiorkiem. Do tego dołożyłam serek wiejski. 


Zdążyłam nawet zrobić obiad memu partnerowi a mianowicie placki z cukinii. 



Udało mi się też wymasowac skórę głowy, niestety nie zdążyłam już nałożyć odżywki. Do pracy zrobiłam sobie kanapki z hummusem i szynką I niestety tyle mojego dnia. Od 18 zaczęła się praca na nocce do 6 rano. Powiem szczerze niby nie było źle,  ale wrocilam bardzo zmęczona 

czwartek, 27 czerwca 2024

Dzień 5

 Dzień 5 zaczęłam od  pobudki o  4 nad ranem.  Nie spałam chyba nic, może  killka minut. Na śniadanie zrobiłam standardowo owsiankę, bo tak się już nauczyłam.  Tylko nią się najadam.


W pracy było w miarę spokojnie,  do przerwy pakowalam produkty, a po przerwie stałam na linii, która była prawie cały czas popsuta. Potem poszłam na zakupy, bo chciałam kupić dezodorant.  Przy okazji kupiłam też farbę do włosów,  dwa notes, nowe żelki oraz lampę ledową,  świecącą w różnych kolorach. Kupiłam też w secondhandzie czarną bluzkę,ale żałuję,  że ją wzięłam. 





Po pracy jak zawsze musiała być kawka,  coś słodkiego,  tym razem gofr i kawałek czekolady. Po wypiciu postanowiłam nałożyć maseczkę na twarz i przemyć tonikiem.



Obowiązkowo była też godzina czytania i zabrałam się za obiad czyli makaton z  fetą,  cukinią i oliwkami. Dołożyłam do tego jabłko oraz wit. D. Tym razem niewiele zrobiłam z nowej listy to do. 





środa, 26 czerwca 2024

Dzień 4



 W niedzielę obudziłam się o 10.30. Na śniadanie zrobiłam  kanapki smażone w jajku,  mleku, i  erytrytolu podawane z skyrem waniliowym, malinami i  czekoladą.  Dla  N. tosty  z serem żółtym i szynką.  



Następnie wybraliśmy się na deptak w centrum, gdzie był pokaz starych samochodów vintage. 
















Na mieście kupiliśmy watę cukrową i  lody, przy czym N. upuścił na ziemię połowę jednego.



Potem szybkie zakupy spożywcze. Kupiłam też swoje pierwsze w życiu klocki Lego. W wolnym czasie złożę więc Zgredka z Harrego Pottera. Kupiłam też 1002 krzyżówek panoramicznych. 




Po zakupach posiedziałam chwilę w ogrodzie pijąc kawę. Następnie złożyłam mojemu tacie życzenia z okazji Dnia Ojca. Nie wiem jak potem się stało,  ale zmogło mnie na drzemkę i przespałam 1,5 h. Na obiad było więc za późno, postanowiłam więc zrobić kanapki z patelni z serem białym i prażonymi jabłkami.  Dla N. schabowy z serem żółtym, szynką i żółtą fasolką.  

niedziela, 23 czerwca 2024

Dzień 3.

Dzień 3 rozpoczęłam od wstania o 5.45 i zrobienia kanapek do pracy N. Przeziębienie nadal się utrzymywało, straciłam nawet głos. Miałam się już nie kłaść,  bo chciałam wykorzystać wolny czas, ale jednak postanowiłam jeszcze trochę pospać. O 7.25 zadzwoniła koleżanka z pracy czy nie chcę z nią jechać na carboot, ale jak usłyszała mój głos od razu wiedziała, że nie pojadę. Spałam do 10.00 a po przebudzeniu wzięłam się za czytanie przez godzinę "Cień wiatru". Do czytania zrobiłam elektrolity.


Po godz czytania poszłam zrobić śniadanie z mojej aplikacji fitastycznie.  Były to płatki ryżowe z mlekiem,  bananem,  kiwi, malinami i  czekoladą. 




Po śniadaniu zabrałam się za swój program zarobkowy i zrobienie kawy latte. Zjadłam też ostatni kawałek upieczonego przeze mnie keksu z jabłkami i kawałek czekolady.




Stwierdziłam, że czas też zadbać o siebie, więc wleciał peeling,  tonik i maseczka do twarzy.



Przyszedł czas na zieloną herbatę,  w międzyczasie odebralam list, a właściwie kartę do telefonu. Przy herbatce wyszukałam i kupiłam na Ebay wisiorek z motywem książki. 




Po 12 wrócił N z pracy i niestety pokłóciliśmy się.  To jednak zostawię dla siebie, co było powodem kłótni.  Ze złości włączyłam film na Netflix. Padło na pierwszy na liście filmów do obejrzenia, mianowicie horror  "The Invitation ". Polski tytuł "Zaproszenie". Nie podobał mi się jednak, bo po pierwsze do horroru było mu daleko,  po drugie nie przepadam za filmami o wampirach.  Oglądając film masowałam stopy rollerem zakupionym w secondhandzie. 




W połowie filmu postanowiłam zrobić drugie śniadanie,  choć tak naprawdę godzina była bardziej na obiad. Tym ranem wybrałam z aplikacji wrap z rukolą,  żółtym serem i pieczarkami.  Do tego zaparzyłam miętę.



Po śniadaniu włączyłam dwa prania i wyszukałam na Ebay zakładkę do książki.  Spodobała mi się, że ma kształt telefonu  oraz sama grafika. 



Nadszedł czas na obiad. Dla N. ziemniaki,  schabowy z kurczaka i sałatka z pekinki,  marchewki i jabłka.  Dla mnie gnocchi z marchewką, kurczakiem i pieczarkami.  Do obiadu zaparzyłam pokrzywę i dołożyłam jabłko. 



Potem znów chwila czytania książki,  witaminki  (D, magnez,  żelazo,  E, multi) i sprzątnęłam pół godziny kuchnię. 



Przyszedł czas na zrobienie kolacji, czyli naleśników z serem białym,  malinami i  bananem.  Wybrałam najmniejszą patelnię jaką miałam w domu,  bo tylko ona nadawała się do tego,  by naleśniki nie przyklejały się i zachowały nienaruszony kształt. 





Późnym wieczorem spisałam w notesie książki, które przeczytałam i kupiłam krem do biustu. Pewnie nic on nie da, bo nie spodziewam się rewelacji po produkcie  za 4 funty, ale przetestuję póki co najtańszy.  Wysłuchałam też  kilka utworów ze strony Tekstowo, ale nie trafiłam  na nic ciekawego.




Przed snem obejrzałam jeszcze kolejny film. Tym razem po rosyjsku z polskimi napisami. 80% zrozumiałam, więc mogę sobie pogratulować, że nauczyłam się sama języka.  Film był z  gatunku thriller i nosił tytuł "Czarny telefon ". Tym razem spodobał mi się,  nie wiem czemu kojarzył mi się z serialem Stranger Things.  Muzyka była rownież oryginalna i dodawała klimatu. Gra aktorska super. 


 I tak oto minęła mi sobota.  Nic ciekawego ale parę punktów z listy udało się odhaczyć.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia