Hejka,
Wypadałoby się odnieść i rozliczyć z poprzedniego posta. No więc, było tak jak myślałam. Nie udało mi się nawet wykonać połowy zadań. Za dużo sobie narzucilam, ale wolę tak niż w drugą stronę. Gdybym nie szla do pracy, zrobiłabym na pewno wszystko a mając do dyspozycji 4 godzinki, gdzie w tym czas zabiera gotowanie, no niestety to nie mogło się udać.
No ale podsumujmy jak mi to wyszło. Pierwszym odhaczonym punktem były oczywiście zakupy po pracy. Tego dnia musiałam pójść do dwóch sklepów, jednego angielskiego supermarketu Asda i polskiego marketu Viking market. Po drodze zrobiłam kilka zdjęć jak wygląda moje miasto.
W Asdzie kupiłam wiertarkę, bo będzie mi potrzebna do przymocowania nowych rolet w kuchni. Niech nke zmylą Was słodkie croissanty, nie kupiłam ich dla siebie tylko dla mego partnera.
Oczywiście musiałam pójść na dział ze słodyczami ale nie kupiłam nic. Skoro mam ograniczyć słodycze więc musiałam pokonać swoją słabość do słodkiego i swoje łakomstwo. W UK oczywiście już idzie Halloween. W każdym więc sklepie można kupić już stroje, maski, zabawki i inne produkty związane z tym świętem. Ja podchodzę do tego dnia z dystansem. Nie bawię się w przebieranie i ozdabianie domu na Halloween ale też nie mam nic przeciwko jeśli ktoś tak robi. Jestem osobą wierzącą i nie przeszkadza mi to w niczym, w mojej wierze, modlitwie itp. A tu kilka fotek z Asdy z działu Halloween.
Do domu wróciłam po 9 rano. Od razu zabrałam się za pranie firanki w kuchni. Powiem szczerze, że przez moją kotkę firanka wygląda jak szmata do podłogi. Nie dość że porwana to jeszcze brudna od łapek Princessy. Ale mimo wszystko póki nie kupię nowej (tu nie mogę znaleźć takiej krótkiej) musi wisieć taka jaka jest. Będę szukać w internecie bo znam już rozmiary i mam nadzieję że coś znajdę.
Ale może lećmy punkt po punkcie mojej listy. Były odhaczone zakupy, czas na książkę. Tu udało mi się przeczytać 50 stron i nie mogę się doczekać końca. Mimo wszystko nie dałabym jej 10 punktów na 10. Jak początek podobał mi się bardzo, tak potem coś zaczęło mi w niej brakować. A czytam obecnie Zaginone z Willowbrook.
Kolejne punkty jak umycie parapetu w kuchni, ekspresu do kawy, podłogi, wytarcie kurzy i odkurzenie domu nie powiodły się. Zabrakło czasu. Oczywiście mogłam nie czytać książki itp ale ja zawsze wybieram przyjemniejsze rzeczy na początek 😛
Wypicie kolagenu i wzięcie witamin nie powiodło się również. Zapomniałam na śmierć o tym punkcie, bo tak może by się udało.
Zdjęcie fontanny również nie udało się odnaleźć, za to post z foodbookiem wleciał na mój instagram.
Sportowo niestety klęska, nie znalazłam czasu na ćwiczenia i szczerze mówiąc nie wiem czy dałabym radę ćwiczyć po 3 godzinach snu. Kiedyś będąc młodszą dawałam radę, niestety wiek robi swoje. Ale może się kiedyś jeszcze ogarnę z treningami, zwłaszcza że znów przybyło mi tu i ówdzie. Nie jest najgorzej, ale mogłoby być lepiej.
Jeśli chodzi o kulinaria, to udało mi się zrobić prawie wszystko, oprócz zjedzenia croissanta z brzoskwinią. Tu odpuściłam bo już nie wcisnęłabym w siebie tyle, a jedzenie na siłę bo tak zaplanowałam nie ma sensu. Pudding chia był przepyszny. A kisiel...no cóż smak dzieciństwa. Dawno nie jadłam. Pizza na tortilli niestety na nie, nie dość że przypaliłam to jakoś mi nie zasmakowała. Ale może dam jej jeszcze drugą szansę. Wszystkie przepisy wzięłam ze strony centrum Respo.
Jeśli chodzi o punkt z kawą, udało się wypić inną niż latte, więc muszę uzupełnić listę 1001 wypróbowanych kaw.
Punkt z działu podróżniczego...tu nie udało mi się zobaczyć gdzie leży Kolumbia, choć wydaje mi się że w którejś Ameryce...pytanie tylko której. Ale to jest szybkie do sprawdzenia, niestety zabrakło tego dnia czasu.
Czytnik Kindle udało mi się naładować i dzieki temu przeczytać 5 minut Biblii. Za mną jest więc stworzenie świata dzień po dniu, oraz stworzenie Adama i Ewy. Lubię czytać Biblię, nie wiem jak Wy. Zwłaszcza Stary Testament.
Jeśli chodzi o znaki zakazu, tu również zabrakło czasu. Prawka i tak pewnie nigdy nie zobie, ale łudzę się nadzieją ze możeee kiedyś.
Dowcipu, kawału..jak zwał tak zwal też nie udało się przeczytać. Ale nad tym nie ubolewam bo to nie pomoże mi w niczym w moim życiu i nie zmieni go na lepsze. Ot chwila przyjemności i poprawy humoru.
Z YouTube udało mi się obejrzeć prawie dwa kanały, więc w sumie mogłabym to odhaczyć ale 10 minut zostało mi do końca i musiałam wychodzić do pracy. Zostawiam więc jako niewykonane.
Jeśli chodzi o hobby mialam znaleźć szydełko i zrobić 3 rzędy bombki na choinkę. No niestety, nie udało się nad czym bardzo ubolewam bo kocham szydelkować, no i termin goni, bo święta już tuż tuż.
Słuchawki udało się naładować, ale nie miałam czasu posłuchać muzyki.
Z działu nauka języków obcych....no niestety klapa. Znów zabrakło czasu, nie zrobiłam żadnej lekcji w aplikacji Duolingo ani nie znalazłam filmu po angielsku.
Za to udało mi się obejrzeć 2 odcinek serialu Clickbait na Netflix i zaczęłam się wciągać. Zapowiada się całkiem ok
Finansowo - tu miałam policzyć pieniądze które zbieram w pudełku. Nic trudnego ale zabrakło również czasu. Ale jest co liczyć 😛
I w końcu przyszedł czas na pielęgnację. Tu niestety powiodło się srednio. Udało mi się tylko nałożyć odżywkę na włosy, położyć olejek rycynowy na rzęsy, zrobić peeling i nałożyć maseczkę na twarz oraz wziąć prysznic po przyjściu z pracy i przed pracą. Nie udało za to się zrobić masażu twarzy, nad czym ubolewam, szczotkować ciało na sucho i wysmarować biust balsamem, bo tym do całego ciała wysmarowałam się, niestety tylko od pasa w górę.
Udało mi się również wypić wodę z cytryną i miodem i pić więcej wody.
Słodycze powiedzmy, że ograniczyłam bo zjadłam ich tyle co do kawy. Niestety za to jadłam sporo słonych paluszków.
Tran kupiony.
Ogarnięcie moich paznokci również się nie powiodło, bo zabrakło czasu a to nie był taki priorytet jeśli chodzi o pielęgnację. Wody różanej również nie udało mi się przelać do butelki, więc punkt przechodzi do następnej listy zadań.
Update dnia kolejnego. Dziś listę to do odpuszczam, ale udało mi się obejrzeć 3 odcinek serialu Clickbait po powrocie z pracy. Pisanie tego posta zabrało mi jednak za dużo czasu więc dziś raczej odpuszczę ciężkie zadania ale kto wie....Może jeszcze uda się zrobić coś przed pracą.
I to by było na tyle. Jest godzina 16 a ja jeszcze leżę i nie zjadłam nawet śniadania. Zaraz wróci mój N. z pracy, więc wiem że już niewiele zrobię dla siebie. Muszę jednak siąść i ułożyć jadlospis na kolejne 3 dni i ugotować obiad dla N. To mi zabierze sporo czasu, dlatego odpuszczam z kolejnymi celami z mojej listy marzeń. Zawsze jednak lepiej robić dwa kroki w przód i jeden w tył niż nie robić nic. Lecę robić owsiankę ze śliwkami. A wieczorem na kolacje czekają mnie lody 😀
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz