czwartek, 29 listopada 2018

Zmęczona

Padam ze zmęczenia. Ta praca mnie wykończy kiedyś. Plecy dają znać o sobie i nie wiem jak ja tyle lat jeszcze wytrzymam do emerytury ;) No ale nie ma co narzekać, chciałam wyjazdu do Anglii to tak mam. Nie znam dobrze angielskiego, więc muszę się męczyć...przynajmniej jeszcze jakiś czas.
Dzisiaj jestem kolejny dzień po nocnej zmianie, mało spałam bo o 13 miałam wizytę kupców na mieszkanie. To już 4 wizyta...ciekawe czy kiedyś ktoś w końcu to kupi. W sumie za taką cenę nie dziwię się, że chętnych brak. Zwłaszcza, że te 4 mieszkania wymagają remontu. No ale może pod wynajem, jak było do tej pory ktoś w końcu się kiedyś znajdzie. Pisząc tego posta mam tak ciężką głowę, że ledwo mogę się skupić, ale obiecałam sobie w miarę regularne posty i chcę się tego trzymać. 
Dzisiaj pokażę Wam moje łupy książkowe i nie tylko. W poniedziałek wybrałam się z moim M. do biblioteki. Miałam nic nie wypożyczać, bo mam sporo ebooków na dysku oraz poprzednie nieprzeczytane jeszcze książki. Jednak jak przejrzałam dział z polskimi książkami, których mam niestety mało do wyboru tutaj...nie mogłam nie wypożyczyć tych pozycji, bo same się prosiły o wzięcie. Dwie z nich, a mianowicie "Doctor Who" oraz "The Strange Case of Dr Jekyll and Mr. Hyde" są po angielsku. Od Nowego Roku zabieram się twardo za czytanie, bo chcę chociaż raz wykonać wyzwanie 52bookchallenge. Może w tym roku się uda?...Będę się starać, chociaż wiem że z planami bywa różnie, bo życie weryfikuje swój własny scenariusz. Motywację mam wielką, więc trzymajcie kciuki.


Nie kończąc jeszcze łupów w dziedzinie kultury w poniedziałek zaszalałam i po raz pierwszy od dawien dawna kupiłam płytę zespołu Queen, a właściwie 3 płyty, czyli wszystkie ich najlepsze utwory zebrane w całość. Powiem szczerze, że kupiłam ją głównie ze względu na mojego M, który jest wielkim fanem tego zespołu. Ja również lubię posłuchać głos Freddiego Mercurego, ale namiętnym fanem aż tak nie jestem. Tak więc w mojej kolekcji pojawiła się 1 z 1001 płyt, które mam zamiar posiadać.



Poniedziałek był dniem wielkich zakupów i szaleństw, więc kosmetycznie również sobie pofolgowałam. W sumie to i tak musiałam kupić już puder w kremie i tusz do rzęs, bo już się kończyły ale roller jadeitowy nie był w planie zakupów. Jeśli chodzi o puder, ostatnio jestem wierna firmie Bourjois. Jakoś odpowiada mi jego krycie, kolor itp. Mój numerek to 53. Chcę jednak wypróbować inne pudry w kremie, muszę się jednak dokształcić i poszukać w sieci, które pudry są jeszcze godne polecenia. 
Jeśli chodzi o tusz do rzęs, postanowiłam zmienić markę. Do tej pory kupowałam mascarę z firmy L'Oreal, ale ostatnio bardzo rozmazywały mi się i spływały, kiedy trochę wody w pracy prysnęło mi w oczy. Stwierdziłam więc, że tym razem spróbuję coś innego i postawiłam na tańszy tusz z firmy Rimmel. Póki co sprawdza się bardzo dobrze i nie rozmazuje. Kosztował mnie dużo taniej niż poprzedni, więc jak widać cena nie zawsze idzie w parze z jakością. 
Kupiłam sobie też nowy balsam do ciała, z nieznanej mi dotąd marki Llewelyn Bowen. Kosztował 2,99 funta. Średnio mi się spodobał, bo zapachowo jest niewiele wyczuwalny, mimo to nie jest duszący i w miarę ładnie się wchłania w skórę. No i buteleczka ma ładny kolor między bordo a fioletem. 
Kolejnym zakupem jest lakier do paznokci z firmy Sally Hansen. Kupiłam go z myślą na zbliżającą się imprezę firmową. Niestety w obecnej sytuacji lakier do paznokci to ostatnia rzecz, jakiej używam ponieważ do pracy nie mogę mieć pomalowanych paznokci. A szkoda, bo jeszcze 5 lat temu bez takich rzeczy nie mogłam się obejść. Od razu dłoń wygląda inaczej, bardziej elegancko kiedy paznokcie są ładnie pomalowane. No cóż, dobrze że chociaż na święta czy właśnie tego typu imprezy mogę sobie chociaż raz na to pozwolić.
No i teraz przyszła kolej na najważniejszą rzecz, z której jestem bardzo zadowolona i cieszę się jak dziecko a mianowice jadeitowy roller do twarzy.  Zobaczyłam go po praz pierwszy przez przypadek u blogerki Red lipstick monster. A że ja uwielbiam tego typu gadżety, masażery i wszystko co mogłabym użyć na moją twarz, by wyglądać młodziej to ten roller trafił na moją listę "must have". Kupiłam go w TK Maxx za około 12 funtów, więc nie aż tak drogo. Czy działa, na razie nie wiem...ale będę testować z nadzieją, że nie zmarnowałam pieniędzy na jego zakup. 




Kulinarnie przez te dni nie wykazałam się niczym. Brak czasu, sił po nieprzespanych nockach zaowocował tym, że na obiady królowały gotowce typu pierogi czy pizza. Jednak dzięki temu mogę zaliczyć na swoje konto dwie nowo wypróbowane smaki pizzy. Szczerze to jednak nie smakowały mi, jeśli miałabym wybierać, która lepsza to wybrałabym pizzę Hot Dog. Mimo to drugi raz nie wiem czy prędko je kupię. 



To by było na tyle, co ostatnio się u mnie działo. Teraz czas na kąpiel i znów na nockę do pracy. Niech mnie ktoś zamieni...ZzZzZzZ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia